Przejdź do głównej zawartości

Koniec lutego w Górach Sowich, część 2. - Kalenica

Niedziela 19 lutego - z pięknym słońcem i Biegiem Gwarków -  wydobyła prawdziwy urok Gór Sowich. Kolejnego urlopowego dnia postanowiliśmy wejść na Kalenicę. Wymagało to od nas wejścia w Jugowie na żółty szlak, który poprowadził nas wprost do celu. Ze szlaku roztaczał się czarowny widok na Jugów. Błękitne niebo i skrzący się w promieniach słonecznych śnieg sprawiały wymarzoną atmosferę do górskich spacerów. Dość szybko jednak, w wyższych partiach szlaku, okazało się, że pogoda jest zwodnicza, bowiem obok wyrazistego słońca w wędrówce towarzyszył nam dość silny i bardzo przenikliwy zimny wiatr.
Dojście do szlaku żółtego

Na żółtym szlaku, widok w stronę Jugowa

Na żółtym slzku
Początkowo szlak żółty prowadził delikatnie zboczem górskim. Na wysokości ok. 700 m ścieżka skręca w lewo i wprowadza nas w las, idąc czymś na wzór płytkiego wąwozu. Przejście nie należało do łatwych, bowiem w lesie zalegało bardzo dużo śniegu i w miarę swobodna wędrówka była możliwa jedynie po śladach wcześniejszych turystów. Z doświadczenia jednak już wiemy, że dolnośląskie żółte szlaki są w zdecydowanie gorszej kondycji niż szlaki czerwone. Na Przełęcz Bielawska Polana dotarliśmy więc nieco zmęczeni. Tam zatem postanowiliśmy chwilę odpocząć z drewnianym schronie turystycznym i zbierając siły obserwowaliśmy zmagania uczestników Biegu Gwarków.
Żółty szlak przed Bielawską Polanką 

Bielawska Polanka
Na Bielawskiej Polance szlak żółty łączy się z Głównym Szlakiem Sudeckim, w związku z czym dalszą wędrówkę kontynuowaliśmy już w zdecydowanie lepszym komforcie – śnieg na szlaku został rankiem ubity przez skuter śnieżny. Teraz czekała nas nieustająca wędrówka w górę. Zatrzymaliśmy się raptem dwa razy. Pierwszy raz w miejscu, gdzie strzałka kieruje turystów na szczyt Żmija. Warto tam podejść ze względu na wspaniałe widoki na okolicę. Po raz drugi już na wysokości Rezerwatu „Bukowa Kalenica”, by podziwiać florę tej części Gór Sowich.
Czerwony szlak za Bielawską Polanką w stronę Kalenicy

Nawet kije szły w rękawiczkach

Ośnieżone świerki 

Widok ze szczytu Żmija

Bukowa Kalenica

Bukowa Kalenica

Bukowa Kalenica
Na Kalenicę dotarliśmy stosunkowo prędko – pomimo przenikliwego wiatru. Stojąca na jej szczycie stalowa wieża widokowa ma już swoją historię. Została wykonana w 1932 r. w Bielawie, a na Kalenicy zamontowana w 1933 roku. Nazwano ją na cześć marszałka Hindenburga – Hindenburgtum. Sama Kalenica liczy 964 m n.p.m. i jest trzecim co do wysokości szczytem Gór Sowich – po Wielkiej Sowie (1015 m n.p.m.) i Małej Sowie (972 m n.p.m.). Z wieży można dostrzec panoramę Bielawy.
Wieża na Kalenicy

Schron turystyczny na Kalenicy 

Widok ze zbocza Rymarza przed Zygmuntówką

Na zboczu Rymarza
Wędrówkę kontynuowaliśmy szlakiem czerwonym, zatrzymując się na szczycie Słonecznej (949 m n.p.m.). Następnie po prawej stronie zostawiliśmy szczyt Rymarza (913 m n.p.m.), udając się w kierunku schroniska „Zygmuntówka” z zamiarem zjedzenia tam obiadu. Niestety „Zygmuntówka” przeżywała w tym czasie prawdziwy najazd niedzielnych turystów, więc zrezygnowaliśmy z pomysłu posiłku w niej, kierując się w stronę „Bukowej chaty”. Tam skosztowaliśmy pyszny sernik, smażony ser i frytki, podziwiając ciekawe, drewniane wnętrza „Bukowej chaty”. Do Jugowa wróciliśmy zielonym szlakiem.
Zielony szlak w stronę Jugowa
Słoneczna pogoda sprzyjała, by przyjrzeć się nieco bardziej architekturze wsi. Oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęć figury św. Jana Nepomucena datowanej na 1796 rok.

Kolejny dzień w Górach Sowich zaliczyliśmy do udanych. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tajemnica Gross-Iser

Na podzielonym wartko mknącą Izerą polsko-czeskim pograniczu rozciąga się malownicza kraina – Hala Izerka (cz. Velká Izerská louka). Bardzo łatwo dociera się do niej od strony Stacji Turystycznej „Orle” czerwonym szlakiem, zostawiając po lewej stronie brzegi Izery i mijając po drodze Rezerwat Torfowiska Doliny Izery. Torfowiska w naszej wędrówce będą nam towarzyszyły niemal nieustannie. Odcinek między Stacją Turystyczną „Orle” a celem naszej wędrówki obejmuje około 5 kilometrów. Maszeruje się bardzo dobrze po utwardzonym szklaku, przygotowanym do wycieczek rowerowych. Co jakiś czas warto się zatrzymać i przyjrzeć urokliwemu krajobrazowi oraz jedynej w swoim rodzaju faunie i florze rezerwatu. Nie trzeba być botanikiem, by rozpoznać brzozę karłowatą, turzycę bagienną czy wełnianki pochwowate. Zlokalizowane na szlaku tabliczki edukacyjne z całą pewnością nam w tym pomogą. Ten, kto będzie miał szczęście, może wypatrzeć bielika, cietrzewie czy głuszce.    Izera Izera  Raj

Temat na dziś: Jakuszyce – Hala Szrenicka zielonym szlakiem

W sobotni poranek, 16 kwietnia, wybraliśmy się na krótką przechadzkę z Jakuszyc na Halę Szrenicką. Temat był dla nas zupełnie nowy, ale intrygujący, gdyż udawaliśmy się w nieco rzadziej uczęszczaną przez turystów część Karkonoszy. Droga z Jakuszyc na Halę Szrenicką wiedzie zielonym szlakiem, który dotąd uważany jest za tajemniczy i nieodkryty, a przez niektórych traktowany jako dość nieprzyjemny. Statut swojej „nieodkrytości” szlak ten zapewne zawdzięcza zwykłemu ludzkiemu lenistwu, gdyż wymaga dojechania czeską drahą J do stacji Szklarska Poręba Jakuszyce (bilet 2,5 zł) i przejścia kawałeczek wzdłuż Szosy Czeskiej. Po sobotniej wyprawie, którą sobie od rana zafundowaliśmy, uważam, że szlak zielony to jedno z najprzyjemniejszych podejść na Halę Szrenicką. Powody są co najmniej trzy: 1) cisza i absolutny spokój, bardzo mały ruch turystyczny (nie spotkaliśmy żywej duszy), żadnych niedzielnych turystów, wchodzących w balerinach na Kamieńczyk, 2) podejście nieobciążające kolan i łydek, j

W poszukiwaniu dawnych mieszkańców Międzygórza

Międzygórze to wieś leżąca w najbardziej dzikim zakątku Kotliny Kłodzkiej na wysokości ponad 600 m n.p.m. Spędzenie w niej długiego majowego weekendu oraz wejście na Śnieżnik (1420 m n.p.m.) było doskonałym pomysłem. Zanim zrelacjonuję śnieżnicką wyprawę, ograniczę się do krótkiego wpisu, w którym przedstawię poszukiwania dawnych mieszkańców Międzygórza. Wychodzę bowiem z założenia, że jeśli chcemy zrozumieć miejsce, w którym jesteśmy, musimy przede wszystkim poznać jego historię. Międzygórze sprawia wrażenie, że czas w wielu punktach wsi po prostu się zatrzymał. Drewniane domy zbudowane w stylu tyrolskim i skandynawskim powodują, że czujemy się tak, jakbyśmy utknęli w XIX wieku. Ze wszech miar jednak jest to pozytywne „utknięcie”, gdyż nad wsią wciąż unosi się duch Marianny Orańskiej i pierwszych turystów oraz kuracjuszy, którzy zjeżdżali do Międzygórza po zdrowie i przygodę. Przechodząc ulicą Wojska Polskiego, zwracamy uwagę na dawny „Hotel zur Gute Laune” czy na budynek z resta