Przejdź do głównej zawartości

Czermna. Śladami Julii z Molińskich Woykowskiej

Na drodze wiodącej z Kudowy Zdroju w kierunku Czermnej moją uwagę zwrócił drewniany dom, na którego przedniej ścianie widnieje data 1853. Widok pięknej chaty z połowy XIX w. pobudza do pracy wyobraźnię. Zaraz przypominam sobie, że mniej więcej właśnie w tym czasie przebywała w Kudowie jedna z głośnych, trochę skandalizujących romantycznych pisarek wielkopolskich — Julia z Molińskich Woykowska, która pozostawiła po sobie powieść zatytułowaną Z Kudowy. Patrząc na drewnianą chatę przy ul. T. Kościuszki, pomyślałam, że tak właśnie lub mniej więcej tak musiała wyglądać Kudowa w czasie, gdy odwiedziła ją Woykowska. Poszperałam zatem w biblioteczce, by odnaleźć egzemplarz Z Kudowy — nieco egzaltowanej powieści z 1850 roku. Wpis, który właśnie czytacie, Mili Czytelnicy, poświęcony jest w znacznej mierze widzeniu przez Woykowską drogi wiodącej z Kudowy do Czermnej. Idąc nią, próbowałam odkryć te miejsca, które zachowały XIX-wiecznego, romantycznego ducha.  

Między Kudową Zdrój a Czermną - budynek z 1853 roku
Julia Woykowska przybyła do Kudowy z kuracji w Lądku Zdroju. Lądek opisała jako elegancki i ludny, zamieszkany przede wszystkim przez Niemców kurort, zaś Kudowa zdała się jej „cicha, niezmazane piętno wioski na sobie nosząca, a ludu czeskiego pełna”. Uzdrowisko stanowiło „kilkanaście domów wrzuconych w niezbyt obszerny, ale pełen drzew ślicznych ogród […]”. Następnego dnia po przyjeździe pisarka udała się w stronę wioski „Czerbenay” — czyli dzisiejszej Czermnej. Taki oto pozostawiła opis Czermnej:

„Bardzo jest miłą wioską Czerbenay. Środkiem ciągnie się szeroka, acz pokrzywiona droga, a po obudwóch jej stronach chatki małe całkiem drewniane, bardzo schludne, obrosłe całkiem w zieleń; a podle każdej prawie chatki, to mniejszy, to większy z drzew owocowych różnego rodzaju sadek. To istne gniazdka z śród drzew obrostu i zieleni wyglądające. Przyglądając się podobnym chatkom po drodze do Kudowy, która mnie czeską prowadziła granicą, gdzie pełno chatek w tym rodzaju, a domyślając się w nich świeżego powietrza śród lata, a ciepła śród zimy — nieraz mi się błogo w duszy, a ciepło po kościach robiło”. Niewiele już tego typu chatek znajdziemy w Czermnej, jednakże droga wiodąca z Kudowy przez Czermną do Pstrążnej nie straciła nic ze swego uroku — nadal dość szeroko wije się w górę pomiędzy mniejszymi lub większymi budynkami, z których wiele przywodzi na myśl opis Woykowskiej. Powabu drodze dodają ukwiecone ogrody oraz szemrzący potok Czermnica. Przy słonecznej pogodzie całość wygląda niezwykle malowniczo na tle lasów pokrywających Świni Grzbiet i Bluszcz. Poniższe fotografie przynajmniej w niewielkiej mierze oddają to, co widziała wielkopolska pisarka.

Budynek w Czermnej
Czermna


Czermna

Budynek z ruchomą szopką

Budynek z ruchomą szopką

Jeden z ostatnich budynków na drodze z Czermnej do Pstrążnej

Woykowska miała również możliwość zajrzenia do jednej z chat w Czermnej, zamieszkanej przez miejscową mleczarkę. W powieści czytamy: „Chatka, do której nas wprowadziła mleczarka, w środku przedstawiała ten sami miły i że tak rzeknę, poczciwy widok, jaki cechował jej zewnętrze, pełne prostoty, a pełne wymowy rzewnej, głębokiej! Po lewej stronie od wejścia izba przestrzenna, przewiewna, w niej łóżko szerokie małżeńskie, drugie mniejsze dziecinne, kolebka, stół duży, parę zydlów, szafa w kącie, podle niej skrzynka, pod oknem warsztat powleczony białą przędzą, a na ścianie drewnianej Chrystus na krzyżu i kilka obrazków świętych, zawieszonych jakoby ku straży tego przybytku prostoty, wszystko to zaś razem przyodziane wdziękiem największej czystości […]”. Jak wyglądało wnętrze chat w Czermnej, można sprawdzić w dość łatwy sposób, udając się do Skansenu Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego w niedalekiej Pstrążnej. Tam w poszczególnych chatach dostrzeżemy te wszystkie sprzęty domowe, które zarejestrowała pisarka w chacie mleczarki.

Chata w skansenie w Pstrążnej - warsztat tkacki 

W Pstrążnej

W Pstrążnej

W Pstrążnej 

Poddasze jednej z chat w skansenie

Chata w Pstrążnej 

Wnętrze chaty w Pstrążnej 
Słoneczniki w Pstrążnej

Udając się do Czermnej Woykowska nie tylko chciała podziwiać wiejską architekturę, ale przede wszystkim pragnęła poznać mieszkających tam lud czeski, bo „Czech to Czech”, jak mawiała mleczarka z Czermnej. Odczucia pisarki były jednak dość ambiwalentne. Przede wszystkim była zachwycona schludnością wioski i pomieszczeń w domach, pracowitością mieszkańców, ich otwartością i gościnnością, tym, że „ku ofierze bez namysłu zawsze skłonniejszy czeski człowiek”. Woykowską — osobę mocno zaangażowaną w Poznaniu w walkę o język polski i polską kulturę — ubodło jednak spotkanie z małą dziewczynką z Czermnej, która — choć Czeszka — lepiej władała językiem niemieckim. Z opowieści dziewczynki wynikało, że dzieci w szkole uczą w języku niemieckim, zaś po czesku mówią jedynie w domu i z ludźmi ze wsi. Na te słowa „niewypowiedziana gorycz napełniła serce” pisarki. Zatroskała się niepomiernie nad losem języka czeskiego. Dowiedziała się jednak od mleczarki, że pieśni czeskie śpiewa się w kościele, a co dwa tygodnie nawet kazanie jest w czeskim języku. Zdaje mi się, że Julia Woykowska jest jedną z pierwszych osób zainteresowanych losami Czeskiego Zakątka, która zadawała pytanie o tożsamość narodową jego mieszkańców. Ci, z którymi pisarka rozmawiała,  przyznawali się do swojej „czeskości”, używali jednocześnie w sytuacjach oficjalnych języka niemieckiego.

Żywioły czeski i niemiecki od dawien splatały się w Czermnej. Wieś przez długi czas administracyjnie podlegała Náchodowi i dopiero w 1477 r. została przyłączona do Ziemi Kłodzkiej. W XVI w. podlegała pod Nowe Miasto nad Metują, zaś jej mieszkańcy przyjęli wiarę protestancką, co zmieniło się po bitwie pod Białą Górą. W 1763 r. wieś wraz z całą Ziemią Kłodzką została przyznana Prusom. W czasie wojen napoleońskich Czermną zaszczycił swą obecnością król Fryderyk Wilhelm III, który przebywał na miejscowej plebanii w dniach 9–29 VI 1813 roku. Po II wojnie światowej Czermną zasilił żywioł polski. Miejscowi Czesi opuszczali obszar zakątka, będąc postrzegani często jako Niemcy — tym bardziej, że po czesku mówili tylko w domu, a biegle w innych sytuacjach posługiwali się językiem niemieckim. Może nawet oni sami mieli trudność w określeniu własnej tożsamości? Po prostu byli „stąd” — z Czermnej. Do jakże wielu nieporozumień musiało wówczas dochodzić między „miejscowymi” Czechami a „napływającymi” Polakami… Pamięć o tych wszystkich — Czechach, Niemcach i Polakach — którzy tworzyli historię Czermnej i całego Czeskiego Zakątka, trwa nadal. W 1999 r. na zakręcie drogi wiodącej z Kudowy do Czermnej (naprzeciw „Rycerskiego Dworku”) wybudowano Pomnik Trzech Kultur, dedykowany Czechom, Polakom i Niemcom, którzy „przyczynili się do gospodarczego i kulturalnego rozwoju Czermnej od 1354 roku”. 

Pomnik Trzech Kultur w Czermnej 

Pomnik Trzech Kultur

Mnie Czermna, Czeski Zakątek i cały teren przygraniczny fascynuje — żywioły nadal się splatają, a słowiańskie języki współbrzmią ze sobą. W miejscu dawnego przejścia granicznego między Kudową a Małą Czermną zdajemy sobie sprawę z tego, jak mamy do siebie blisko.

Kilka uwag etymologicznych. Pierwsza pisana wzmianka o Czemnej pochodzi z 1354 roku. Wieś występowała w dokumentach pod różnymi nazwami: Czermna, Czirmna, Czremna, a od klęski Czechów pod Białą Górą — Tscherbeney. W tej ostatniej — lecz spolszczonej postaci — nazwa wsi występuje w powieści Woykowskiej: Czerbenay. W 1937 r. nazwę zmieniono na Grenzeck. W 1945 r. krótko używano nazwy Czerwone, po czym wrócono do nazewnictwa czeskiego: Czermna. Przypuszcza się, że etymologicznie nazwa pochodzi od czeskiego przymiotnika červený. Do ciekawostek z pewnością należy, że przez pewien czas Czermna rozwijała się dynamiczniej niż Kudowa, która powstawała na obrzeżach Czermnej pod nazwą Chudoba. Czyżby była to w początkach aż tak uboga osada, że zostało to nawet utrwalone w nazewnictwie?

Koniecznie zobacz. Barokowy kościół św. Bartłomieja, w którym ołtarze i ambonę wykonał artysta z Lądka Zdroju — Alois Schmidt. Kaplica Czaszek — ossuarium, w którym zebrano czaszki i ludzkie kości ofiar wojen śląskich z lat 1740–1742 i 1744–1745. Ruchoma szopka — w górnej Czermnej z figurkami wykonanymi w latach 1896–1924 przez Franza Stephana.


Cytaty z powieści Julii Woykowskiej pochodzą z jedynego wydania książki Z Kudowy, Poznań 1850. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tajemnica Gross-Iser

Na podzielonym wartko mknącą Izerą polsko-czeskim pograniczu rozciąga się malownicza kraina – Hala Izerka (cz. Velká Izerská louka). Bardzo łatwo dociera się do niej od strony Stacji Turystycznej „Orle” czerwonym szlakiem, zostawiając po lewej stronie brzegi Izery i mijając po drodze Rezerwat Torfowiska Doliny Izery. Torfowiska w naszej wędrówce będą nam towarzyszyły niemal nieustannie. Odcinek między Stacją Turystyczną „Orle” a celem naszej wędrówki obejmuje około 5 kilometrów. Maszeruje się bardzo dobrze po utwardzonym szklaku, przygotowanym do wycieczek rowerowych. Co jakiś czas warto się zatrzymać i przyjrzeć urokliwemu krajobrazowi oraz jedynej w swoim rodzaju faunie i florze rezerwatu. Nie trzeba być botanikiem, by rozpoznać brzozę karłowatą, turzycę bagienną czy wełnianki pochwowate. Zlokalizowane na szlaku tabliczki edukacyjne z całą pewnością nam w tym pomogą. Ten, kto będzie miał szczęście, może wypatrzeć bielika, cietrzewie czy głuszce.    Izera Izera  Raj

Temat na dziś: Jakuszyce – Hala Szrenicka zielonym szlakiem

W sobotni poranek, 16 kwietnia, wybraliśmy się na krótką przechadzkę z Jakuszyc na Halę Szrenicką. Temat był dla nas zupełnie nowy, ale intrygujący, gdyż udawaliśmy się w nieco rzadziej uczęszczaną przez turystów część Karkonoszy. Droga z Jakuszyc na Halę Szrenicką wiedzie zielonym szlakiem, który dotąd uważany jest za tajemniczy i nieodkryty, a przez niektórych traktowany jako dość nieprzyjemny. Statut swojej „nieodkrytości” szlak ten zapewne zawdzięcza zwykłemu ludzkiemu lenistwu, gdyż wymaga dojechania czeską drahą J do stacji Szklarska Poręba Jakuszyce (bilet 2,5 zł) i przejścia kawałeczek wzdłuż Szosy Czeskiej. Po sobotniej wyprawie, którą sobie od rana zafundowaliśmy, uważam, że szlak zielony to jedno z najprzyjemniejszych podejść na Halę Szrenicką. Powody są co najmniej trzy: 1) cisza i absolutny spokój, bardzo mały ruch turystyczny (nie spotkaliśmy żywej duszy), żadnych niedzielnych turystów, wchodzących w balerinach na Kamieńczyk, 2) podejście nieobciążające kolan i łydek, j

W poszukiwaniu dawnych mieszkańców Międzygórza

Międzygórze to wieś leżąca w najbardziej dzikim zakątku Kotliny Kłodzkiej na wysokości ponad 600 m n.p.m. Spędzenie w niej długiego majowego weekendu oraz wejście na Śnieżnik (1420 m n.p.m.) było doskonałym pomysłem. Zanim zrelacjonuję śnieżnicką wyprawę, ograniczę się do krótkiego wpisu, w którym przedstawię poszukiwania dawnych mieszkańców Międzygórza. Wychodzę bowiem z założenia, że jeśli chcemy zrozumieć miejsce, w którym jesteśmy, musimy przede wszystkim poznać jego historię. Międzygórze sprawia wrażenie, że czas w wielu punktach wsi po prostu się zatrzymał. Drewniane domy zbudowane w stylu tyrolskim i skandynawskim powodują, że czujemy się tak, jakbyśmy utknęli w XIX wieku. Ze wszech miar jednak jest to pozytywne „utknięcie”, gdyż nad wsią wciąż unosi się duch Marianny Orańskiej i pierwszych turystów oraz kuracjuszy, którzy zjeżdżali do Międzygórza po zdrowie i przygodę. Przechodząc ulicą Wojska Polskiego, zwracamy uwagę na dawny „Hotel zur Gute Laune” czy na budynek z resta