Przejdź do głównej zawartości

Okolice Wałbrzycha. Część pierwsza: Boguszów-Gorce

Pierwszy weekend lutego stworzony chyba został do śląskich wojaży – temperatura około zera stopni, bezwietrznie, a przede wszystkim bardzo słonecznie. Taka pogoda sprzyja łażeniu, włóczeniu się, chodzeniu, wojażowaniu, peregrynowaniu – co tylko chcecie. Jednym słowem to idealny czas na – jak powiedzieliby Czesi –  výlet do přirody. Tym razem nasze nogi (wsparte „Kamieńczykiem” relacji Wrocław Główny-Szklarska Poręba Górna) poniosły nas w kierunku Wałbrzycha, a ściślej – do Boguszowa-Gorców. Wałbrzych, jak to Wałbrzych – niektórych zachwyci, innych niekoniecznie. Jednak już okolice tego górniczego miasta mogą doprawdy wprawić w osłupienie. Oczywiście w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Zatem po kolei.

Do Boguszowa-Gorców docieramy pociągiem. Miasto jest dość „rozciągnięte”, w związku z czym na jego obszarze znajdują się aż trzy stacje kolejowe. Aby łatwo dotrzeć do centrum, należy wysiąść na stacji „Boguszów-Gorce”, czyli na drugim przystanku za stacją „Wałbrzych Główny”. Dworzec kolejowy w Boguszowie-Gorcach nie zrobi na nas piorunującego wrażenia – wstawione w otwory okienne oraz w drzwi drewniane dechy mówią same za siebie. Zwiedzanie okolicy najlepiej zacząć od kontaktu z przyrodą. Już z peronów stacyjnych widzimy, w jak malowniczym miejscu się znajdujemy, bowiem od południowego-wschodu w pełnym słońcu lśni, skrzy się, wdzięczy i zachwyca nas Masyw Dzikowca z dwoma szczytami: Dzikowiec Mały (696 m n.p.m.) i Dzikowiec (836 m n.p.m.). Wychodząc ze stacji, kierujemy się w prawo, przechodzimy pod wiaduktem kolejowym i bez trudu odnajdujemy oznaczenia szlaku zielonego. Idąc nim wytrwale, dojdziemy na szczyt Dzikowca, nie pomijając po drodze Dzikowca Małego. Możemy też wybrać trasę nieco krótszą – szlak niebieski. By do niego dotrzeć, schodzimy ze stacji kolejowej szlakiem zielonym, dochodzimy do skrzyżowania z ulicą Głowackiego i nią kierujemy się w stronę Kuźnic Świdnickich. Na skrzyżowaniu z ulicą Głowackiego warto odwrócić się i spojrzeć na pozostający w tyle Boguszów-Gorce. Wówczas zrozumiemy, na czym polega urok tego wyjątkowego miejsca. Miasto, leżące nieco w górze, wydaje się być wciśnięte między dwa szczyty: od północy zamyka je Chełmiec, od południa natomiast Dzikowiec. Podążając szlakiem zielonym z Dzikowca na Chełmiec, możemy przejść Drogą Krzyżową Trudu Górniczego, która upamiętnia tych, którzy tworzyli historię Boguszowa-Gorców.
W stronę niebieskiego szlaku

U stóp Dzikowca

W oddali pokryty śniegiem Dzikowiec

U stóp Dzikowca

Na zboczu Dzikowca

Rzut oka w stronę Wałbrzycha

Na zboczu Dzikowca

Na zboczu Dzikowca

Piechurów cień...

Szlak zielony, niebieska ścieżka 

Przedsionek Sudetów Wałbrzyskich

Dzikowiec z oddali

Szlak niebieski na Dzikowiec rozpoczyna się na ulicy Miłej w bliskości Kuźnic Świdnickich. Następnie wystarczy przejść obok budynku nadleśnictwa, by zaleźć się w malowniczym lesie rodem z Opowieści z Narnii, stanowiącym przedsionek Parku Krajobrazowego „Sudetów Wałbrzyskich”. Zima w Sudetach Wałbrzyskich w tym roku dopisała i pokrywa śnieżna zupełnie odrealniła las i Masyw Dzikowca, przekształcając je w iście baśniowy świat. Wybór szlaku niebieskiego, jako wstępu do wędrówek po Dzikowcu, jest trafną decyzją, bowiem tuż przy zboczu góry łączy się on z lokalnymi ścieżkami spacerowymi – jakże często wykorzystywanymi przez turystów i miejscowych do relaksujących przechadzek. Ścieżką niebieską zatem okrążymy Masyw Dzikowca, natomiast ścieżka zielona doprowadzi nas do Ośrodka Sportowo-Rekreacyjnego „Dzikowiec”, skąd możemy wejść na szczyt, a nawet wjechać kolejką linową lub wyciągiem narciarskim, by napawać się widokiem, a następnie zjechać po wybranej trasie. My tym razem postanowiłyśmy pochodzić nieco po zboczu Dzikowca, by napawać się pięknem przyrody. Miłośnicy fauny i flory będą tu zachwyceni. Bywa, że sarny dosłownie przecinają drogę tuż przed nami. Z Dzikowca można zejść szlakiem zielonym. Można również wrócić do szlaku niebieskiego, zejść na ścieżkę okalającą masyw i nią dojść do szlaku zielonego, który doprowadzi nas wprost do miasta.
Boguszowscy górnicy

Ratusz w Boguszowie

Kościół św. trójcy w Boguszowie

W górniczej kapliczce
Teraz przed nami otwiera się panorama Boguszowa-Gorców z górującą nad miastem wieżą położonego najwyżej w Polsce ratusza (rynek wznosi się na wysokości 591,58 m n.p.m.). Pewnym zaskoczeniem jest, że Boguszów-Gorce stanowi największe miasto powiatu wałbrzyskiego. Wynika to stąd, że w 1973 r. miasto uzyskało swój obecny kształt poprzez połączenie Boguszowa, Gorców, Kuźnic Świdnickich oraz wsi Stary Lesieniec. Schodząc ze Starego Lesieńca w kierunku linii kolejowej Wrocław-Jelenia Góra, przechodzimy pod wiaduktem i wchodzimy do dawnego Boguszowa. Tuż za wiaduktem na elewacji budynku mieszkalnego zauważamy wyobrażenie trzech górników. Nie ma chyba lepszego symbolu, przywołującego dawną i nieco nowszą historię Boguszowa. By dostać się do centrum miasta, od stacji kolejowej ulicą Kolejową wspinamy się łagodnie ku górze. Mamy wrażenie, że ulica ciągnie się w nieskończoność. Ociężałe, szare kamienice wywołują w nas sprzeczne uczucia. Czujemy, że znajdujemy się mieście, którego życie było iście industrialne. I chyba właśnie ulica Kolejowa skłoniła nas do pewnych historycznych wynurzeń. Nie od razu bowiem w Boguszowie wydobywano węgiel kamienny. Pierwsza wzmianka o Bożej Górze (niem. Gottesberg; taka też nazwa funkcjonowała krótko po 1945 r.) pochodzi z 1392 roku. Osadę założyli tu gwarkowie z Saksonii, którzy rozpoczęli wydobycie rud ołowiu i… srebra. Prawa miejskie i górnicze nadał osadzie w 1499 r. król czeski Władysław II Jagiellończyk. Od XVI w. miasto – częściowo – związało się z Hochbergami z Książa. Około 1509 r. część miasta, tzw. „dolną”, zakupił Urlich von Czettritz, natomiast „górną” Conrad I von Hochberg. W XVII w. zanotowano upadek miasta. Wpływ na to miało kilka czynników: pożary, epidemie, grabieże w latach wojny 30-letniej i w końcu emigracja zubożałych górników. W rękach Hochbergów całość miasta skupiła się dopiero w 1710 r., a Maksymilian von Hochberg w 1712 r. wydał dla Boguszowa prawa miejskie. W 1731 r. zakończono budowę barokowego ratusza. Z początkiem XIX w. miasto znalazło się w konflikcie z Hochbergami, co spowodowane było reformą samorządową w Prusach, która zniosła miasta prywatne. Hochbergowie nie mieli zamiaru wypuścić Boguszowa ze swoich rąk i znieść obciążeń feudalnych. Boguszowianie pisali petycje, demonstrowali przed zamkiem w Książu i odnieśli sukces. Od 1852 r. miasto stało się samodzielne. W 1865 r. – po wyczerpaniu się zasobów – zamknięto ostatnie kopalnie ołowiu i srebra. Od tej pory zaczęto wydobywać węgiel kamienny i baryt (w Gorcach węgiel wydobywano już w II poł. XVIII w.). Ciekawostką jest, że w okresie 20-lecia międzywojennego Boguszów stał się modnym kurortem. Otworzono tu nawet pierwsze na Dolnym Śląsku kasyno. To, że odkryto walory kurortowe Boguszowa, oczywiście nie dziwi, biorąc pod uwagę malownicze położenie miasta. Dziś nie ma śladu po uzdrowiskowym czy letniskowym charakterze miejsca, jednakże jego lokalizacja jest nadal inspirująca. Z jednej strony poindustrialny charakter miasteczka, dalej linia kolejowa, stanowiąca niemalże symboliczną linię graniczną między dwoma światami, a za nią otwierające się przestrzenie Sudetów Wałbrzyskich.

W samym Boguszowie warto zobaczyć rynek z barokowym ratuszem, a także kościół św. Trójcy, wokół którego znajdziemy liczne barokowe, niemieckie epitafia oraz kaplicę poświęconą górnikom. Niżej natrafimy na obelisk upamiętniający Tysiąclecie Państwa Polskiego. Z dworca kolejowego można obejrzeć fascynujący zachód słońca i w ten sposób umilić sobie czas oczekiwania na pociąg powrotny do Wrocławia. Gdzie natomiast dobrze zjeść? Do gustu przypadła nam Pizzeria Kamaro na ul. M. Fornalskiej. Przystępne ceny, miła obsługa i przepyszne jedzenie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tajemnica Gross-Iser

Na podzielonym wartko mknącą Izerą polsko-czeskim pograniczu rozciąga się malownicza kraina – Hala Izerka (cz. Velká Izerská louka). Bardzo łatwo dociera się do niej od strony Stacji Turystycznej „Orle” czerwonym szlakiem, zostawiając po lewej stronie brzegi Izery i mijając po drodze Rezerwat Torfowiska Doliny Izery. Torfowiska w naszej wędrówce będą nam towarzyszyły niemal nieustannie. Odcinek między Stacją Turystyczną „Orle” a celem naszej wędrówki obejmuje około 5 kilometrów. Maszeruje się bardzo dobrze po utwardzonym szklaku, przygotowanym do wycieczek rowerowych. Co jakiś czas warto się zatrzymać i przyjrzeć urokliwemu krajobrazowi oraz jedynej w swoim rodzaju faunie i florze rezerwatu. Nie trzeba być botanikiem, by rozpoznać brzozę karłowatą, turzycę bagienną czy wełnianki pochwowate. Zlokalizowane na szlaku tabliczki edukacyjne z całą pewnością nam w tym pomogą. Ten, kto będzie miał szczęście, może wypatrzeć bielika, cietrzewie czy głuszce.    Izera Izera  Raj

Temat na dziś: Jakuszyce – Hala Szrenicka zielonym szlakiem

W sobotni poranek, 16 kwietnia, wybraliśmy się na krótką przechadzkę z Jakuszyc na Halę Szrenicką. Temat był dla nas zupełnie nowy, ale intrygujący, gdyż udawaliśmy się w nieco rzadziej uczęszczaną przez turystów część Karkonoszy. Droga z Jakuszyc na Halę Szrenicką wiedzie zielonym szlakiem, który dotąd uważany jest za tajemniczy i nieodkryty, a przez niektórych traktowany jako dość nieprzyjemny. Statut swojej „nieodkrytości” szlak ten zapewne zawdzięcza zwykłemu ludzkiemu lenistwu, gdyż wymaga dojechania czeską drahą J do stacji Szklarska Poręba Jakuszyce (bilet 2,5 zł) i przejścia kawałeczek wzdłuż Szosy Czeskiej. Po sobotniej wyprawie, którą sobie od rana zafundowaliśmy, uważam, że szlak zielony to jedno z najprzyjemniejszych podejść na Halę Szrenicką. Powody są co najmniej trzy: 1) cisza i absolutny spokój, bardzo mały ruch turystyczny (nie spotkaliśmy żywej duszy), żadnych niedzielnych turystów, wchodzących w balerinach na Kamieńczyk, 2) podejście nieobciążające kolan i łydek, j

W poszukiwaniu dawnych mieszkańców Międzygórza

Międzygórze to wieś leżąca w najbardziej dzikim zakątku Kotliny Kłodzkiej na wysokości ponad 600 m n.p.m. Spędzenie w niej długiego majowego weekendu oraz wejście na Śnieżnik (1420 m n.p.m.) było doskonałym pomysłem. Zanim zrelacjonuję śnieżnicką wyprawę, ograniczę się do krótkiego wpisu, w którym przedstawię poszukiwania dawnych mieszkańców Międzygórza. Wychodzę bowiem z założenia, że jeśli chcemy zrozumieć miejsce, w którym jesteśmy, musimy przede wszystkim poznać jego historię. Międzygórze sprawia wrażenie, że czas w wielu punktach wsi po prostu się zatrzymał. Drewniane domy zbudowane w stylu tyrolskim i skandynawskim powodują, że czujemy się tak, jakbyśmy utknęli w XIX wieku. Ze wszech miar jednak jest to pozytywne „utknięcie”, gdyż nad wsią wciąż unosi się duch Marianny Orańskiej i pierwszych turystów oraz kuracjuszy, którzy zjeżdżali do Międzygórza po zdrowie i przygodę. Przechodząc ulicą Wojska Polskiego, zwracamy uwagę na dawny „Hotel zur Gute Laune” czy na budynek z resta